czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 53

-Violetta! Co się dzieje?-zerwał się z łóżka Leon. Ja nic nie odpowiedziałam tylko dyszałam.-Violu.
-Miałam dziwny sen.-Leon nic nie odpowiedział tylko minie przytulił, a ja wtuliłam się w jego ciało.
-Już wszystko dobrze-pocieszał mnie chłopak.
-To było bardzo dziwne, najpierw takie straszne, potem taka łąka, a później łóżko obsypane czarnymi różami...czy to coś mogło znaczyć?-"odkleiłam" się od Leona i spojrzałam mu prosto w oczy. On również w nie patrzył. Nic nie mówił. W pewnej chwili się uśmiechną.-Co się śmiejesz? Ja tu koszmary przeżywam, a ty uśmiechnięty!
-Ja się nie śmieje! Tylko tak troszkę przesadzasz.
-Troszeczkę?-kiwnął głową-troszeczkę to przesadzasz ty!
-Ale..!
-Nie ma żadnego ale!-uśmiechnęłam się.
-No okeej. Violu, a jak się czujesz po wczorajszym?
-Leon.
-Nie Violu. Nie bój się mi możesz zaufać-kiwnęłam lekko głową-Powiedz mi czy do czegoś doszło? Ale tak na prawdę.
-Nie. Nie doszło.-wydusiłam z siebie po dłuższej chwili.

Leon
Gdy tylko Violetta powiedziała, że do niczego nie doszło, bardzo się ucieszyłem, że nic się jej nie stało.
-Yy..to ja idę do łazienki-chciała wstać, ale jej nie pozwoliłem-co się tak patrzysz?-zapytała.
-Puszcze cię pod jednym warunkiem-uśmiechnąłem się i pokazałem palcem na policzek. Violetta chyba domyśliła się co chce powiedzieć.
-Nie przesadzasz już dzisiaj troszkę?-zapytała, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć pocałowała mnie w poli.. w usta?
-Co to było?-zapytałem zdziwiony.
-Nie podobało ci się?-posmutniała.
-Oczywiście, że mi się podobało!-krzyknąłem, łapiąc ją za ręce-ale nie spodziewałem się tego, że pocałujesz mnie w usta. Nigdy jeszcze tego nie robiłaś. Samaa..
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz-uśmiechnęła się.
-Dobra, zmykaj. Bo ja też muszę skorzystać z toalety-poganiałem ją.
Violetta szybko zeskoczyła z łóżka i "poleciała" do innego pomieszczenia, zabierając ze sobą potrzebne rzeczy.

30 min później
-VIOLETTA.!-krzyczałem
Już pół godziny siedzi w tej łazience. I co? I nic! Mogę ją sobie wołać. Jak i tak się nie odezwie.
-Violu! Kotek! Długo jeszcze?-zapytałem miłym głosem, ale i tak nic nie odpowiedziała. Co za człowiek!
-Violetta do cholery!-krzyknąłem po dłuższej chwili i otworzyły się drzwi.
-Leon do cholery! Nie krzycz tak!-wydarła mi się prosto do ucha.
-Ciszej, bo bębenki mi pękną w uszach.
-O to chodzi-uśmiechnęła się.
-O co tyle krzyków?!-wparowała głośno do pokoju Francesca-Ludzie! Opanujcie się! Tu jeszcze wszyscy śpią! Jest dopiero 7 rano!
-Fran, spokojniej-zaśmiałem się-Wiesz, dziękujemy za tą informację, ale ja sobie sam poradzę. Paa..-zamknąłem jej drzwi przed nosem.
-Nie ładnie tak-powiedziała do mnie Violetta.
-Oj tam skarbie..
-Idź się kąpać. Przecież tyle się dobijałeś do drzwi.
-Okej, pójdę, ale ty tu grzecznie poczekasz-uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi na klucz-i tak nie masz wyjścia.
-Ale Leon!
-Paa miśku mój-pocałowałem ją w policzek.
-Chamsko!-krzyknęła, ale ja już zamknąłem się w łazience.

Violetta
Leon się tyle na mnie darł, a sam już siedzi 40 min w tej cholernej łazience! I do tego nigdzie nie mogę wyjść, bo Pan Debil zamknął drzwi. Nawet nie zdążyłam się do końca ogarnąć. Idę do niego, na pewno już wyszedł.
Podeszłam do drzwi nie pukając w nie. Nacisnęłam na klamkę i dębowe drzwi się otworzyły. Byłam trochę zdziwiona, że się nie zamknął w niej. Cóż. Uchyliłam je i kuknęłam. Zobaczyłam, że Leon dalej siedzi w kabinie prysznicowej. Weszłam po cichutku i zaczęłam robić swoje (malować się i poprawiać włosy).
W pewnej chwili drzwi od kabiny odsunęły się, a w nich stanął nagi Leon (widziałam odbicie w lustrze). Obróciłam się i popatrzyłam się na niego. Pewnie nie zauważył mnie, bo w pomieszczeniu unosiło się bardzo dużo pary wodnej.
-A ty tak będziesz stał?-zapytałam powracając do malowania.
-Violetta?!-zapytał bardzo głośno. Natychmiast schował się w kabinie-Jak ty tu weszłaś?
-Normalnie, nie zamknąłeś drzwi-uśmiechnęłam się, rzucają mu ręcznik.
-Yy..Violu, mogła..
-Tak. Już czekaj tylko schowam kosmetyki.
Zrobiłam to i wyszłam z łazienki. Po chwili Leon znalazł się obok mnie.
-Czemu weszłaś? Wiedziałaś, że zajęte-oburzył się.
-No wiedziałam-uśmiechnęłam się i przybliżyłam do chłopaka-ale wiesz co?
-Co?
-Masz śliczne ciało i ten-zaśmiałam się- no i takie umięśnione.
-Aa.. dziękuję-uśmiechnął się-ale to nie wyjaśnia dlaczego weszłaś do łazienki bez pozwolenia.
-Wiem, że nie chodzi ci o to-mówiłam z uśmiechem.
-To o co, jak nie o to?
-O to, że zobaczyłam cię "gołego"...
-Yy..no to też.
-Ale nie rozumiem. Od jakiegoś czasu chcesz "to" zrobić, a jak zobaczyłam cie tu, to się oburzasz o to. A i tak wcześniej czy później bym cię pewnie zobaczyła.-uśmiechnęłam się.
-No w sumie, ale..
-Dobra temat skończony. Otwieraj drzwi i idziemy na śniadanie.
-Ale moje włosy!-krzyknął, a ja zachichotałam i podniosłam ręce wysoko w celu ułożenia włosów mojemu chłopakowi.
Po chwili byliśmy już na dole razem z naszymi przyjaciółmi. Jak zwykle na powitanie, ktoś o coś musiał się czępiać.
-Już się wykrzyczeliście?!-zapytała krzykiem Camila.
-Dziewczyno ciszej, jest dopiero 8 rano-zaśmiał się Leon, za co dostał od niej poduszką-A to za co?!
-Zawczasu.
Po tym "wydarzeniu" poszłam z dziewczynami do kuchni zrobić śniadanie, a chłopcy poszli na taras rozłożyć stół i krzesła.
-Podajcie miskę-poprosiła Naty.
-Violu, jeśli mogłabym zapytać. O co wczoraj poszło?-zapytała Fran.
-Yy..nie ważne.
-Okej, rozumiem. Jak nie chcesz mówić to cię nie zmuszam-powiedziała brunetka i powróciła do szykowania posiłku.
-To nie tak. Ja po prostu nie chcę o ty mówić.
-Wiem, spokojnie. Rozumiem cię.

30 min później
Jesteśmy już po śniadaniu. Wszystko jest ładnie posprzątane i poukładane na swoje miejsca. Wszyscy leżą na leżakach przed basenem. Opalamy się. Nawet chłopcy, co mnie bardzo zdziwiło, jak na nich to cud.
-Ej! Co wy na to, żeby po powrocie wybrać się gdzieś na dłuższy czas na jakąś wyspę, takie mini wakacje?-zapytał Marco




Przepraszam, znowu ;c ale nauka, nauka i nauka. To mnie przerasta -.-. Czytajcie i komentujcie. Pozdrawiam <3