-Co tu się dzieje?!-zapytał, chyba trochę wkurzony Marco.
-Nooo nic!-powiedziałyśmy razem
-Dlaczego siedziałaś w szafie?
-Yyy...bo tak-odpowiedziała pomału Viola
-Fran?!-pytając złapał się za biodra i zaczął lekko tupać nogą
-No bo widzisz Viola była u mnie i nagle usłyszałam twój głos i tak sobie pomyślałam, że może by schować Violettę w szafie. No i tak zrobiłam i potem to wszystko. No, to chyba tyle.
-Dalej nie rozumiem dlaczego ona siedziała w szafie.
-Bo nie chciałam, żeby cię tu zobaczyła. Może być.
-Niech będzie. udajmy, że ci wierzę-odparł Marco i po tym nastała denerwująca cisza
Violetta
Postanowiłam przerwać tą grobową i bardzo niezręczną ciszę.
-To wy sobie gadajcie albo dalej siedźcie w ciszy, a ja sobie pójdę-powiedziałam uśmiechnięta i przytuliłam Fran
-Ej dlaczego idziesz?-zapytała zawiedziona Fran
-Bo...bo umówiłam się z Leonem-rzuciłam i wyszłam
Od mieszkania Fran do mieszkania Leona była dość duża odległość, więc po drodze kupiłam sobie przepyszną drożdżówkę z dżemem wiśniowym. Szłam wolno, bo nigdzie mi się nie spieszyło. Może jednak napiszę do Leona sms'a i zapytam czy jest teraz wolny, bo chyba raczej nie chciał by, żebym mu przeszkadzała. Sięgnęłam do mojej torebki po różowego iPhona i wybrałam numer Leona.
Do Leon:
Cześć Misiu!!! Co teraz robisz? Mogłabym wpaść?
Wysłałam mu tą wiadomość. Ale co ja zrobiłam napisałam do niego 'misiu'. Dlaczego, dlaczego nie można cofnąć tej wiadomości? Z moim jakby to nazwać 'przemyśleń' wyrwał mnie dzwonek dochodzącego sms'a. Był to sms od Leona.
Od Leon:
Cześć kotku :) Możesz wpaść, bo się trochę nudzę. <3
Jak mogę to idę, ale dlaczego on mi napisał 'kotku'? Ja będę u niego to się go zapytam. Do domu Leona było już niedaleko więc przyspieszyłam kroku. Była ładna pogoda i było bardzo gorąco. Byłam cała mokra zanim doszłam do posesji państwa Verdas. Stanęłam pod drzwiami i zanim zdążyłam nacisnąć dzwonek, drzwi się otworzyły. Staną w nich Leon.
-Wchodź-pokazał ręką abym weszła
-Jesteś sam?
-Tak. Rodzice pojechali na jakieś spotkanie i wrócą w nocy, a Lucas...
-Nie obchodzi mnie on. Ważne, że go nie ma-powiedziałam i usiedliśmy obok siebie na kanapie w salonie.
-Chcesz coś do picia?-zapytał uprzejmie
-Nie, ale dzięki-powiedziałam-Leon dlaczego napisałeś do mnie 'kotku' w sms'ie?-pytając uśmiechnęłam się
-Yyy...bo ty do mnie napisałaś 'misiu' więc no...A ty dlaczego tak do mnie napisałaś?
-Yyy...no bo...no...nie wiem...taki odruch. A zresztą to słowo bardzo do ciebie pasuje.
-Dlaczego?
-Bo jesteś taki mój misiu.
-Przypominam ci misia?-zapytał trochę poważniej robiąc przy tym minę.
-No tak. Jesteś taki mięciutki, cieplutki. Te włosy, taka grzywa. I jesteś taki słodziutki.
-Trzeba było tak od razu-powiedział i zbliżył się do mnie. Złączyliśmy nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Leon całował mnie najpierw w usta, a później zaczął mnie całować po szyli i cały czas schodził coraz niżej.
-Leon-powiedziałam trochę skrępowana
-Przepraszam-powiedział i przesunął się na drugi koniec kanapy
-Nic się nie stało, ale poczekajmy jeszcze trochę, bo ja jeszcze nie jestem gotowa.
-Rozumiem, że to dla ciebie trudne-powiedział, a ja przytaknęłam
-To co robimy-powiedziałam po dłuższej chwili milczenia.
-Może zróbmy imprezkę. Taką małą z naszą paczką-powiedział ucieszony Leon
-Okej, mi pasuje. Zróbmy, ale taką tak jakby dwudniową. Z soboty na niedzielę.
-Jak najbardziej się zgadzam i wiem gdzie ją możemy zrobić-pochwalił się
-Gdzie?-dopytywałam się
-U mojego wujka za miastem. To dosłownie dwie godziny stąd. To jak.
-Może być, a twój wujek się zgodzi?
-Tak, a tak w ogóle to nie ma go obecnie w domu, a mi powiedział, że mogę wpadać kiedy chcę i dał mi klucze od jego mieszkania.
-Okej to w takim razie obdzwoń chłopaków, a ja dziewczyny. Ale jest jeszcze mały problem. Kto nas tam zawiezie?
-Nas jest 13. Mój brat to już 4 osoby z głowy. Yyy....Luca jak się zgodzi i zostaje jeszcze 5 osób-myślał Leon-Albo wiem jest taki facet. On jest przyjacielem taty i jeździ to znaczy ma takiego busika i może by się zgodził.
-No to zadzwoń do niego-rozkazałam
-Po co dzwonić jak można pójść-powiedział i wstał z kanapy, udając się w stronę drzwi.
-Co? Leon? Co ty mówisz?-zadawałam pytania idąc za nim.
-No bo ten facet mieszka koło nas i wolę tak na żywo niż przez telefon pogadać.
-No okej-powiedziałam i wyszliśmy z domu Leoniastego.
Przeszliśmy przez białą furtkę i podeszliśmy pod białe drzwi. Leon nacisną dzwonek i w mgnieniu oka drzwi się otworzył. Staną w nim mężczyzna średniego wieku.
-Dzień dobry panu-przywitał się Leon podając mu rękę
-Cześć Leonie. A co to za dziewczyna? Czyżby twoja?
-Tak, to moja dziewczyna. Ma na imię Violetta.-przedstawił mnie Leon
-Dzień doby-teraz to ja się przywitałam
-To chłopcze co cię do mnie sprowadza?-zapytał facet
-Mam takie pytanie. Czy mógłby pan mi pożyczyć pana busa na dwa dni?
-Hhhm...ciężka sprawa. A po co ci?
-Bo chcemy jechać za miasto z kolegami ze szkoły na taką małą wycieczkę.
-No niech wam będzie, ale chyba ty nie będziesz go prowadził?
-Nie. No co pan?-zaśmiali się, a ja nic śmiesznego w tym nie widziałam-Brat koleżanki ma prawo jazdy i on by poprowadził.
-Dobra-powiedział i rzucił kluczyki Leonowi-Tylko ma wrócić do mnie w całości-zaśmiał się i zamkną drzwi.
-Tak jasne-powiedział ironicznie Leon
-Pojazd załatwiony. To teraz telefon w dłoń i dzwoń-uśmiechnęłam się
Zadzwoniliśmy do wszystkich i wszyscy się zgodzili.
-Leon ja jeszcze biegnę do domu się spakować i spytać taty czy mi pozwoli-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Leć ja też się spakuję i zapytam-zaśmiał się i poszedł do domu.
Po 10 minutach byłam w domu. Wbiegłam po schodach jak szalona. Pakowanie zajęło mi dosłownie 20 minut. Musiałam się jeszcze spytać taty, więc poszłam do jego gabinetu, ale go tam nie zastałam. Postanowiłam zapytać Olgi gdzie jest i dowiedziałam się, że pojechał na jakieś zebranie do Chile i że nie będzie go do końca weekendu. Ucieszyłam się na tą wiadomość, ale i tak musiałam się kogoś spytać. Akurat do domu weszła Angie.
-Cześć Violu-przywitała się
-Angie jak dobrze, że jesteś. Mam pytanie, bo taty nie ma i muszę się kogoś spytać, aby dostać pozwolenie. Więc czy mogłabym jechać na taka małą wycieczkę z paczką na dwa dni. To znaczy jutro byśmy wrócili. Proszę, proszę-błagałam ja składając ręce jak do modlitwy
-Noo...-Andie zaczęła mnie wypytywać co to dokładniej będzie, z kim jedziemy, gdzie to jest i tak dalej. Odpowiedziałam jej na wszystkie pytania i miała wątpliwości, ale się zgodziła.
Po niecałej godzinie wszyscy czekali przed domem Leona. Tam byliśmy umówieni na 14:00. Nikt się nie spóźnił oprócz Luc'i. Czekaliśmy na niego jeszcze 5 minut, aż w końcu przyszedł. Wsiedliśmy do busa.
-Macie wszystko? Na pewno niczego nie zapomnieliście? Ręczniki, piżamy, ubrania na jutro...?-wypytywał się Leon, a wszyscy włącznie ze mną tylko kiwali głowami.
-No to w drogę!!!-krzyknął bardzo głośno Luca i ruszył, a Leon usiadł obok mnie.

.jpg)





