-Ale jednak pozwolił.
-Leon znam Germana i wiem, że kłamiesz.
-Nie kłamie-skłamałem
-Niech ci będzie-powiedziała mama-Chcesz coś ze sklepu? Idę na zakupy-mówiła wyciągając ze szafki siatkę na zakupy.
-Możesz mi kupić jakiegoś batona i 2 paczki chipsów i do tego 2 litrową colę. A i nie zapomnij o gumach miętowych-dyktowałem
-Ale ty masz wymagania-zaśmiała się i opuściła dom, a ja rozsiadłem się na kanapie i włączyłem telewizor.
Następny dzień, Violetta
Dzisiaj obudziłam się dość późno, bo jest sobota. Nareszcie dzień wolny. Niby wczoraj też go miałam, ale to nie to samo.Chwilę temu skończyłam jeść śniadanie i zabrałam się za sprzątanie moje pokoju. Potem pomogłam Oldze przygotowywać obiad.
-Violu, podaj mi sól-poprosiła gosposia
-Okej-podałam jej
-A teraz nabierz ze słoiczka, łyżeczkę bazylii-podeszłam do półki na której było mnóstwo słoiczków z różnymi przyprawami.
Nie wiedziałam który jest z bazylią, a który z czymś innym. Nie były podpisane, więc wzięłam pierwszy lepszy, który wpadł mi w ręce.
-Proszę Olgo-podałam jej łyżeczkę, a ona popatrzyła się na nią, a później na mnie. Troszkę nie wiedziałam o co chodzi, ale chyba można się domyślić, że pomyliłam składniki-Olgo coś nie tak z tą łyżeczką?-zapytałam
-Czy ty dziewczyno chcesz nas wszystkich otruć?!-pytała wsypując składnik do z powrotem do pojemniczka.
-Nie, a co to było?
-Nie ważne, a teraz uciekaj. Nie wiem idź sobie poskładaj w szafie ubrania, albo idź się z kim spotkać, ale nie rób nic co jest związane z kuchnią i gotowaniem!-mówiła coraz to głośniej Olgita
-Dobrze to powiedz tacie, że wychodzę-powiedziałam, zgarniając torebkę z kanapy-pa-powiedziałam i wyszłam.
Co by tu robić, dziewczyny pewnie sprzątają, więc do żadnej z nich nie pójdę. Leon zapewne nie robi nic, ale nie mam ochoty do niego teraz iść, może później. Pójdę się teraz przejść do parku, pooglądam krajobrazy Buenos Aires, przyjrzę się dokładniej różnym miejscom. jak pomyślałam tak zrobiłam. Chodziłam sobie spokojnie spacerkiem po różnych uliczkach, podziwiałam piękne budowle i zabytki. Tu jest pięknie, wystarczy tylko troszkę dłużej poobserwować. W pewnej chwili poczułam czyjąś rękę w okolicach nadgarstka. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Dieg'a.
-Siemanko Violu-przytulił mnie, nie oddałam jego uścisku. Byłam zdziwiona jego zachowaniem, ale niech będzie.
-Cześć?
-Co tak się dziwnie na mnie patrzysz?
-Bo się dziwnie zachowujesz-szlam dalej przed siebie, a on szedł dalej obok mnie
-Jak to dziwnie?-zapytał głupio
-No po prostu. Pierwszy raz ze mną gadasz i od razu jakieś przytulasy. To trochę dziwne. Nie uważasz?
-Nie. A może pogadajmy o czymś innym. Na przykład gdzie teraz idziesz?-zapytał, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
Nie chciałam dłużej z nim gadać. Rozejrzałam się po okolicy w której przebywałam i zobaczyłam dom Francesc'i.
-Ja wybrałam się dzisiaj do Fran. O popatrz tu mieszka, więc musimy się pożegnać-uśmiechnęłam się i pomachałam mu otwierając furtkę do posesji Francesc'i-pa-krzyknęłam i znikłam za ogromnym krzakiem. Na szczęście-pomyślałam, Podeszłam do dębowych drzwi i wcisnęłam mały prostokątny guziczek, który wydał z siebie dźwięk. Chwilkę czekałam i drzwi otworzyła mi mama Francesc'i.
-Dzień dobry-przywitałam się-Jest może Fran?
-Witaj Violu. Fran jest na górze. Jak chcesz to idź do niej-wpuściła mnie do środka
-Dziękuję-powiedziałam i pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju dziewczyny bez pukania.
-Mogę?-zapytałam jak już byłam w pomieszczeniu.
-Viola! Cześć! Co ty tu robisz?-zapytała sztucznie się uśmiechając
-Cześć! Wybacz, że ci przeszkadzam, ale...
-Nie przeszkadzasz. Przecież ten uśmiech jest sztuczny-zaśmiała się
-Okeeej, to jestem tu, bo chciałam uniknąć dalszej rozmowy z Dieg'iem.
-Z Dieg'iem?
-Tak. Już ci opowiadam. A więc jak chodziłam sobie [...] i dlatego właśnie tu jestem.
-Dobra-powiedziała dziwnie się na mnie patrząc.
-No co?!
-Nic, nic-odpowiedziała pośpiesznie
-To w takim razie opowiadaj co jest między tobą, a Marco-powiedziałam zaciekawiona
-A nic ciekawego. Tylko no wiesz jesteśmy razem!-powiedziała ucieszona i rzuciła mi się na szyję
-Gratulację!-przytuliłam ją jeszcze bardziej-a teraz opowiadaj jak to się stało.
-No więc tak. Wtedy jak wyszłam ze szpitala od Leona, to poszłam do parku i tam praktycznie cały czas gadaliśmy i byliśmy na lodach i wacie cukrowej. I jak jadłam tą watę to Marco urwał mi kawałek i pociągnęłam go za rękę. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i wtedy się pocałowaliśmy. Aaaa...to było takie piękne-mówiła podekscytowana
-No wy przynajmniej ten wasz pierwszy pocałunek mieliście w normalnych warunkach-zaśmiałam się-bo Leon mnie pocałował jak byliśmy na Kole Młyńskim, a zrobił to dlatego, że chyba panicznie się bałam-zaśmiałyśmy się razem.
-Dobra, czyli mam rozumieć, że Leon pocałował cię bo panikowałaś?-zapytała z uśmieszkiem
-Chyba tak-powiedziałam, a Fran to bardzo rozbawiło.
-Okej, zmieńmy temat. Co tam słychać u Leona? Nic poważnego?
-Nie, tylko jak wrócił do domu to jego mama zrobiła mu małą awanturkę-rzekłam i Fran zrobiła dziwną minę-A tobie co?-zapytałam powstrzymując się od śmiechu
-Słyszysz?-powiedziała mając dalej taką minę
-Ale co?-zapytałam zdziwiona jej zachowaniem
-Słyszysz? Ten głos? To Marco! Chowaj się!-krzyknęła i wepchała mnie do szafy
-Ale Fran...
-Bądź cicho i siedź tam-wyszeptała i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi
Francesca
-Proszę!-krzyknęła ze szafy Violetta
-Cześć Marco-przywitałam się z nim buziakiem w policzek
-Cześć Fran. Co robisz? Bo telefonów ode mnie nie odbierasz-powiedział siadając na łóżko
-Bo cię nie kocha-usłyszałam cichy głos z szafy, na szczęście Marco go nie usłyszał
-Nie odbieram, bo po pierwsze mam wyciszony telefon, po drugie jest sobota i sprzątam i po trzecie przed chwilą była u mnie Viola i gadałyśmy.
-Właśnie-zaśmiała się cicho Viola i chyba Marco ją usłyszał, bo się dziwnie popatrzył na szafę.
-Coś nie tak?-zapytałam specjalnie
-Nie tylko się trochę o ciebie martwiłem. Co robisz teraz?-zapytał dla zmiany tematu
-Jak widzisz nic-uśmiechnęłam się
-A poszłabyś ze mną na spacer? Albo do Galerii 'Factory'?
-Marco, chętnie, ale wiesz teraz za bardzo nie mam czasu.
-Podobno nic już nie robisz. Więc?
-Okej to idź poczekaj na mnie na dole, a ja zaraz przyjdę.
Marco wstał z mojego łóżka i podszedł do mnie. Złapał mnie za ręce i popatrzył się prosto w oczy.
-Kręcisz coś-powiedział pewny siebie
-Nieee, no co ty-zrobiłam minę typu "Co"
-Kocham cię-powiedział i zmniejszył odległość między nami. Złączył nasze usta i wtedy usłyszeliśmy...
Jak myślicie co usłyszeli?
Komentujcie, będę wam za to bardzo wdzięczna.
Dzięki <3


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz