Podeszliśmy pod dom Leona, mówił, że jego rodziców nie ma, ale są auta, chyba, że ma więcej niż dwa.
-Leon, przecież twoi rodzice są-powiedziałam, stanęliśmy na przeciwko siebie i popatrzyłam się na Leona
-Nie ma ich-powiedział i chwycił mnie za ramiona
-Na pewno są, bo są auta-powiedziałam
-Nie ma ich, a oni mają aż 4 auta. Zaufaj mi nie ma ich-powiedział i popatrzył mi się prosto w oczy
-Okej, ale jakby byli-Leon podniósł palca-JAKBY BYLI-powtórzyłam-to idziemy prosto do twojego pokoju
-Dobrze-powiedział i poszliśmy w stronę pięknego domu. Leon schylił się i włożył kluczyk do dziurki, po czym otworzył je, weszliśmy do środka i rzeczywiście nikogo nie było.
-Udało ci się-mruknęłam pod nosem
-Co?-zapytał
-Co? Nic, nic-odpowiedziałam siadając na kanapie-O której oni wrócą?-zapytałam
-Za 2 dni-powiedział nalewając soku
-Za ile?-zapytałam
-Za 2 dni-powiedział i dziwnie się na mnie popatrzył
-Nie oto mi chodziło, oni zostawiają cię samego na 2 dni?-zapytałam
-Nie, ja zostałem z bratem-powiedział siadając na kanapie
-To ty masz brata?-zapytałam, coraz więcej dowiaduje się o Leonie
-Tak, nie mówiłem ci przepraszam. Ma na imię Lucas i ma 19 lat
-Trzy lata od ciebie starszy. Ciekawe czy przystojniejszy od ciebie-dogryzałam Leonowi
-Nieee, no co ty, kto mógłby być przystojniejszy ode mnie?
-No na przykład ja-pokazałam na siebie rękami
-No niech ci będzie jesteś dużo ładniejsza-powiedział
-A gdzie jest ten Lucas chciałabym go poznać-powiedziałam
-Yyy..-Leon położył rękę na głowę-On poszedł na impre, i wróci jutro wieczorem
-Czyli jesteś sam-powiedziałam i wstałam
-Nie, nie jestem sam jestem tu z tobą-powiedział i też wstał
-Masz tu jakieś podwórko albo ogród?-zapytałam
-Jest. A co?
-Bo taka ładna pogoda,a my siedzimy w domu.
-Okej chcesz iść do ogrodu to chodź, tylko za chwilkę nie narzekaj, że ci jest gorąco albo coś innego. Dobra-zaśmiał się Leon
-Dobra, dobra, a jest tam coś do siedzenia?-zapytałam specjalnie, żeby go trochę po wkurzać
-Jest ławka
-A stolik jest?
-Jest-odpowiedział
-A jakieś drzewo, żeby zasłaniało słońce?-zapytałam
-Tak jest wszystko, a teraz chodź-powiedział i pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy przez drzwi na piękny ogród.
-Śliczny ten twój ogródek-pochwaliłam go
-Dzięki-odpowiedział i złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę ławki która stała pod ogromnym drzewem, za którym było jeziorko.
-Ślicznie wyglądasz w tym magicznym ogrodzie-powiedział Leon-popatrzył mi się głęboko w oczy
-Dziękuję-odpowiedziałam i on zaczął się do mnie przybliżać, nasze usta dzieliły niewielkie milimetry, aż w końcu złączyły się w jednym bardzo namiętnym pocałunku.
-Wow-powiedziałam jak już się od siebie oderwaliśmy-nie wiedziałam, że umiesz, aż tak dobrze całować-dodałam
-Nie mówiłem ci, ale ty też wspaniale całujesz-uśmiechnął się
-Nie cygań.
-Mówię prawdę-powiedział i jeszcze raz mnie pocałował, ale tym razem bardziej namiętnie
-Leon-oderwałam się od niego
-Coś nie tak?-zapytał, jakby nigdy nic
-Nie przesadzaj.
-Z czym?-zapytał
-Z tym całowaniem mnie, bo teraz moja kolej-powiedziałam i lekko go pocałowałam
-Ej jejej-powiedział i pomachał mi palcem przed nosem
-Co?-zapytałam
Podoba się czy nie Komentujcie, Wiem trochę krótki, ale nie mam czasu teraz pisać.


Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej...ciekawe jakie niespodzianki mnie spotkają